Posypały się trociny. O dywanach wielkanocnych słów kilka. "MiMy w ruchu – fragment bloga z podróży po Gwatemeli."
"Od dawien dawna jednym z przejawów kultury było rzucanie kwiatów, liści i drogocennych piór rzadkich ptaków pod nogi ważnych osobistości, bohaterów, kapłanów, idolów i wyobrażeń bóstw. Było to wyrazem hołdu, ubóstwienia, uwielbienia, miało charakter dziękczynny lub kryło za sobą prośbę. W ten sposób sama droga przemarszu wyróżniała stąpającą po niej postać, zamieniała się w nietypowy dukt, daleki od codzienności, zahaczający o dziedzinę sacrum.
W kulturze Majów nie było inaczej. Jeszcze w czasach przed hiszpańską kolonizacją indigenas rozkładali oni kwiaty i ptasie pióra na drodze ważnych członków społeczności lub całych procesji o charakterze sakralnym. Franciszkanie, którzy prowadzili misje w Gwatemali, wykorzystali ten element i skojarzyli podobne elementy tradycji, by skuteczniej prowadzić misje wśród lokalnych. I tak misjonarze gorliwie aplikowali hiszpańską tradycję dywanów układanych na trasach procesji, odbywających się w czasie Wielkiego Tygodnia."